Wywiad przeprowadzony przez Jana Normanna i Andrea Bogoni.
W grudniu 2023 r. Blue Europe opublikował “The Dragon at the Gates of Europe: Chinese presence in the Balkans and Central-Eastern Europe” pod redakcją Andrea Bogoni i Brian Fabrègue. Książka analizuje zarówno szerokie aspekty międzynarodowe, jak i specyficzne dla danego kraju implikacje roli Pekinu w regionie. Zaprosiliśmy dr Ewę Cieślik [1], wybitną ekonomistkę i profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, aby przedstawiła nam swoje spostrzeżenia na temat stosunków gospodarczych UE-Chiny, zwłaszcza biorąc pod uwagę trwającą wojnę na Ukrainie. Jej doświadczenie w zakresie inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI) oraz wpływu chińskiej polityki gospodarczej na rynek europejski sprawia, że wywiad ten jest szczególnie istotny dla zrozumienia coraz bardziej dynamicznych interakcji kształtujących dzisiejszą globalną gospodarkę.
1. Jaki jest obecny stan stosunków gospodarczych między UE a Chinami?
Relacje UE z Chinami w ostatnich latach to mieszanka interesów ekonomicznych z dominacją kwestii politycznych, szczególnie ze strony UE. Powyższą układankę uzupełniają USA, które od kilku lat prowadzą politykę oddzielania się (tzw. decoupling) od Chin. To głównie za sprawą konfliktu amerykańsko-chińskiego, UE zaczęła rozważać większą autonomię względem najważniejszych gospodarek świata.
Jednak kluczowe unijne gospodarki wcale nie postrzegają niezależności jako oddzielania się od Chin czy USA. Zależy im raczej na stworzeniu zrównoważonych relacji z tymi krajami z ochroną własnych interesów. Wystarczy chociażby spojrzeć na relacje Niemiec i Francji z Krajem Środka. Chociaż obie gospodarki europejskie nie zgadzają się ze sobą w wielu kwestiach dotyczących roli Chin w UE (np. śledztwa dotyczące przewozu chińskich pojazdów elektrycznych), to starają się, głównie ze względów ekonomicznych, indywidualnie układać z Pekinem. Podkreślają też (silnie akcentowano to podczas wizyty Xi Jinpinga w Europie), że UE prowadzi niezależną dyplomację, co przez niektórych było postrzegane jako afront względem USA.
Trudno się dziwić takiej postawie głównych gospodarek unijnych, gdyż mimo tarć politycznych, Chiny pozostają dla nich kluczowym partnerem gospodarczym. Również dla Pekinu poprawne relacje gospodarcze z UE są znaczącym elementem w ich strategii rozwoju. Chociaż chińska gospodarka przechodzi transformację w bardziej opartą na konsumpcji wewnętrznej, to nadal powiązania handlowe, produkcyjne i kapitałowe będą odgrywały ważną rolę.
W 2023 r. Chiny były największym partnerem UE w zakresie importu towarów (20,5% całkowitego importu spoza Wspólnoty) i trzecim co do wielkości partnerem w zakresie eksportu towarów (8,8% całkowitego eksportu spoza UE). Inwestycyjnie gospodarki nie są już tak silnie powiązane, ale na pewno nie mogą się ignorować.
Chiny ostatnio trochę tracą na atrakcyjności, ponieważ tamtejsze środowisko biznesowe pogorszyło się. Wynika to nie tylko z bardziej rygorystycznych przepisów, ale też ze spowolnienia gospodarczego. Tegoroczne badanie przeprowadzone przez European Union Chamber of Commerce in China pokazuje, że 68% firm europejskich gorzej niż w 2023 r. oceniło otoczenie biznesowe w Chinach, a tylko 42% z nich rozważa rozszerzenie działalności w Kraju Środka, co stanowiło najniższy poziom od dekady. Natomiast 25% respondentów przesunęło już istniejące lub planuje przesunąć przyszłe inwestycje z Chin do innych krajów.
Doceniając wagę UE, szczególnie w obliczu konfliktu z USA, Pekin stara się przeciwdziałać pogorszeniu się stosunków ze Wspólnotą stosując różne metody. Przykładowo, podczas ostatniej wizyty Xi Jinping wykorzystywał podziały w Europie związane z kwestiami USA i Ukrainy oraz kusił europejskie firmy lepszym dostępem do rynku. Podczas trwającego obecnie Euro 2024, 5 z 14 głównych partnerów mistrzostw to firmy chińskie.
UE stara się wypracować indywidualną strategię wobec Chin. Jednak brak jednomyślności powoduje, że działania są niespójne i nieefektywne. Z jednej strony, spory w UE zwiększają niepewność dla firm, ale z drugiej, dają szansę Pekinowi na prowadzenie rozmów bilateralnych z przyjaźniej nastawionymi do niego gospodarkami. Powtarzanie przez UE sloganów typu derisking czy konkurent systemowy w odniesieniu do Chin nie ma znamion przemyślanej strategii. Brakuje też pomysłu jak współpracować z Pekinem w celu rozwiązania globalnych problemów. Natomiast wycinkowe zajmowanie się kwestiami gospodarczymi i technologicznymi wyłącznie z myślą o obronie własnego rynku (przykłady samochodów elektrycznych czy paneli słonecznych) dalekie jest od spójnej wizji. Dodatkowo sytuację komplikuje wojna w Ukrainie i relacje chińsko-rosyjskie.
Podsumowując, w UE pogłębia się polaryzacja w zakresie wizji stosunków z Chinami. Natomiast wynik czerwcowych wyborów raczej nie przybliży do konsensusu. Niezależnie od sympatii do Państwa Środka, UE musi sobie uświadomić, że Chiny już dawno są globalnym mocarstwem i trzeba wypracować przemyślaną, długoterminową i wielowymiarową strategię postępowania z nimi. Dlatego warto, aby Wspólnota w niektórych aspektach wzorowała się na chińskim pragmatycznym podejściu do polityki zagranicznej i gospodarczej. Należy też pamiętać, że Pekinowi zależy na poprawnych stosunkach ze Wspólnotą, co warto wykorzystać we wzajemnym dialogu i jak najczęściej zapraszać Chiny do udziału w debatach nad problemami globalnymi. UE i Chiny będą mieć odmienne poglądy na wiele kwestii (tak jak UE i USA), ale ważne, aby różnice nie powstrzymywały od współpracy i komunikacji.
2. Czy agresja Rosji na Ukrainie zmieniła podejście Chin do krajów UE?
Wojna w Ukrainie skomplikowała i tak już trudne relacje unijno-chińskie. Ponadto Pekin wykorzystuje różnice w poglądach dotyczących konfliktu w budowaniu swojej pozycji nie tylko w UE, ale też w świecie. Stanowisko Chin w odniesieniu do sytuacji w Ukrainie jest konsekwentne – trzymają się zasady nieingerencji w sprawy wewnętrzne innych krajów, co ma sprzyjać utrzymaniu stabilności i suwerenności. Taka postawa, chociaż często krytykowana w UE, jest nierzadko doceniana przez kraje rozwijające się.
Oficjalnie zachowując neutralność, Chiny nie ograniczyły relacji z Rosją, ale wykazują się w nich większą ostrożnością. Możliwe, że byłyby mniej powściągliwe w kontaktach z Moskwą, gdyby nie uwikłanie się w konflikt z USA i oziębłe relacje z UE. Chińska gospodarka nadal jest silnie zorientowana na eksport towarów i import surowców, a firmy są połączone z globalnymi łańcuchami wartości, więc w interesie Pekinu jest utrzymywać zarówno poprawne relacje z Rosją, jak i Zachodem.
Sytuacja trochę się skomplikowała po wydanym w maju wspólnym oświadczeniu Chin i Rosji (zaraz po powrocie Xi Jinpinga z tour po Europie) mówiącym, że strategiczna infrastruktura zachodnich „sojuszy wojskowych” jest przez nich postrzegana jako zagrożenie. Wielu komentatorów twierdziło, że to krok w kierunku sojuszu wojskowego i nowej zimnej wojny. Jednak taki scenariusz jest mało prawdopodobny, gdyż w interesie Pekinu nie leży izolacja od Zachodu. Także nadal można spodziewać się, że będzie, w akceptowalny dla siebie sposób, współpracował w UE na rzecz zażegnania konfliktu w Ukrainie. Ponadto w UE kształtuje się pewne zrozumienie między Chinami a Francją i Niemcami, co do poszukiwania politycznego rozwiązania wojny.
UE postrzega dwojako rolę Chin w konflikcie w Ukrainie. Z jednej strony jest świadoma, że Chiny mają największy wpływ na Moskwę. Dała temu wyraz przewodnicząca KE, która na trójstronnym spotkaniu we Francji przyznała, że Pekin odegrał ważną rolę w deeskalacji gróźb nuklearnych Rosji. Chociaż nie brak opinii, że Chiny wykorzystują Rosję do rozgrywania Zachodu i jego destabilizacji. Z drugiej strony, UE obawia się bliskich związków Pekinu z Moskwą. Chiny nie kryją, że stoją po stronie Moskwy w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i faworyzują ją w propozycjach rozejmu w Ukrainie. Jednak największym ciosem dla UE jest fakt, że Chiny nie tylko nie zerwały kontaktów gospodarczych z Rosją, ale jeszcze rozwinęły tę współpracę. Nadal importują surowce energetyczne (rosyjskie agencje szacowały, że połowa krajowego eksportu ropy naftowej i gazu trafiła na rynek chiński) i eksportują maszyny oraz technologię, co osłabia efekt nałożonych na Rosję sankcji, a jednocześnie silnie uzależnia ją od rynku chińskiego. Ostatecznie w 2023 r. wymiana między tymi krajami osiągnęła rekord (ponad 240 mld USD). Ostatnio rosyjski bank centralny ogłosił, że renminbi stał się najważniejszą walutą rozliczeniową w obliczu ograniczonego dostępu do dolara i euro. Zacieśnianie stosunków chińsko-rosyjskich to też efekt dystansowania się USA i Europy od Chin. Chcąc zapewnić bezpieczeństwo narodowe i ożywić gospodarkę, Chiny w naturalny sposób zwróciły się ku Rosji.
Ciągle otwarte pozostaje pytanie, czy Pekin ostatecznie zdecyduje się odciąć od Rosji. Chociaż niektórzy przypuszczają, że tak się stanie, gdyż będzie to koszt poprawy relacji z UE (lub szerzej całym Zachodem). Jednak spoglądając na stałość poglądów chińskich władz i ich kalkulacje, jest to raczej mało prawdopodobne. Relacje Chin z Rosją mają długą skomplikowaną historię. W rozumieniu Pekinu izolacja Rosji może okazać się niebezpieczna dla świata i raczej technicznie niewykonalna. Już teraz widać, jakie konsekwencje niesie za sobą takie działanie na przykładach znacznie mniejszych gospodarek. Jednocześnie Europa jest zbyt ważna dla Chin, aby postawiły wszystko na jedną kartę i otwarcie popierały Rosję. Dlatego, jeżeli nie wystąpi jakieś nieprzewidziane zdarzenie, scenariusz raczej się nie zmieni – Chiny nadal będą zaangażowane w utrzymywanie możliwie stabilnych relacji gospodarczych z UE przy zachowaniu silnych więzi z Rosją, idąc co jakiś czas na pewne ustępstwa względem każdej z tych gospodarek. Jednocześnie wykorzystując osłabienie Rosji, Pekin będzie poszerzał strefę swoich wpływów w Eurazji.
3. Inicjatywa Pasa i Szlaku (BRI) jest ważnym aspektem polityki zagranicznej Chin. Jak UE zareagowała na BRI i jaki wpływ wywarła ona na stosunki UE-Chiny?
Oziębienie relacji unijno-chińskich przekłada się także na globalny projekt Chin, jakim jest BRI. Generalnie Europa podzieliła się w postrzeganiu inicjatywy na dwa obozy. Uogólniając, w Europie Zachodniej bardziej sceptycznie nastawionej do inicjatywy, zaczyna ona zmieniać swój kształt i odchodzi od typowych projektów infrastrukturalnych czy inwestycji przemysłowych, a bardziej skłania się ku połączeniom finansowym. Natomiast w Europie Środkowej i Wschodniej (EŚW) nadal dominują klasyczne inwestycje w ramach BRI, chociaż też widać zmianę w nastawieniu krajów do chińskich przedsięwzięć.
Taka dwutorowość w Europie w odniesieniu do BRI istniała prawie od samego początku. Kraje Europy Zachodniej (do niedawna wyjątkiem były Włochy) już niecałe 3 lata od ogłoszenia BRI wyrażały swoje rozczarowanie brakiem równoważenia wymiany handlowej z Chinami, nierównym traktowaniem europejskich firm na tamtejszym rynku i wymaganiem od nich dzielenia się know-how. Z czasem zaczęto blokować chińskie inwestycje oraz ograniczać aktywność zachodnioeuropejskich firm w Chinach. Dodatkowo, pod koniec 2023 r. jedyny kraj z G7, będący członkiem BRI – Włochy – oficjalnie opuścił inicjatywę.
Większy entuzjazm względem BRI obserwowano w EŚW. Jeszcze przed oficjalnym wprowadzeniem strategii, Pekin ogłosił format ‘16+1’ (dziś zredukowany do ‘14+1’), który dawał nadzieje na inwestycje i zacieśnienie stosunków na zasadzie win-win w innych obszarach współpracy. Niestety format nie spełnił swojej roli jako „wspomagacza” dla BRI. Złożyło się na to wiele czynników, w tym polityczne. Tylko kilka krajów z regionu pozostało przyjaźnie nastawionych do BRI, wśród których najważniejszymi są Bułgaria, Rumunia, Węgry i kraje bałkańskie. Właśnie tam przesunęły się inwestycyjne inicjatywy w ostatnim czasie.
Pomimo narastającego sceptycyzmu, gospodarki EŚW odpowiadały do trzeciego kwartału 2023 r. za ponad 70% chińskich inwestycji w ramach BRI w Europie (zgodnie z danymi American Enterprise Institute). Jeżeli uwzględniać wszystkie inwestycje Chin w Europie, to EŚW przyciągnęła głównie inwestycje w ramach BRI (ponad 80% wszystkich inwestycji chińskich w tym regionie). Prawie 90% wszystkich chińskich inwestycji trafiało do Europy Zachodniej (głównie Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii), z czego inwestycje BRI stanowiły tylko 4%. Jednak rok 2023 r. był specyficzny – udział najważniejszych gospodarek regionu (Niemcy, Francja i Wielka Brytania) w całkowitych inwestycjach Chin do Europy spadł z 63,6% do 35,3% podczas, gdy EŚW przyciągnęła ponad połowę chińskich inwestycji (z czego ponad 44% Węgry). Ponadto inwestycje w ramach BRI miały przewagę nad pozostałymi i, poza Austrią, trafiały wyłącznie do EŚW.
W europejskich mediach, projekty BRI są często łączone z oskarżeniami o korupcję, celowe zadłużanie beneficjentów i uzależnianie ich od Pekinu. Nierzadko pomija się, że dzięki BRI nastąpiło wzmocnienie połączeń eurazjatyckich. Oszacowano, że pociągi łączące Chiny z Azją przejechały dotąd 90 tys. razy, a sieć obsługuje obecnie 223 miasta w 25 krajach europejskich i ponad 100 miast w 11 krajach azjatyckich. Faktycznie około 1/3 inwestycji w ramach BRI jest w jakimś stopniu zagrożona, jednak niepewne inwestycje w Europie stanowią nieznaczny odsetek.
Sceptyczna względem BRI Europa Zachodnia zdaje sobie sprawę, że kolejny etap inicjatywy będzie wiązał się z promowaniem chińskiej waluty, a tradycyjne projekty zejdą na drugi plan (chociaż pojawiają się też zainteresowane nimi kraje, np. Hiszpania). Dlatego coraz silniej łączy z Chinami swój rynek finansowy. W tej sferze przodują Wielka Brytania (druga największa gospodarka offshore dla renminbi na świecie za Hongkongiem), Francja i Niemcy. Coraz silniej w europejsko-chińskich rozliczeniach jest obecna chińska waluta. Rośnie też rola euro i renminbi w utrzymywanych rezerwach. Pojawiły się centra handlujące chińskimi papierami wartościowymi. Obecnie renminbi zajmuje 5. miejsce w świecie pod względem płatności międzynarodowych z wyłączeniem płatności w strefie euro oraz 4. pozycję w globalnych płatnościach.
Podsumowując, już kilkukrotnie w mediach ogłaszano fiasko BRI, jednak nic na to nie wskazuje. Faktycznie pandemia i decyzja Pekinu o zamrożeniu aktywności spowolniły inicjatywę. Ponadto niektóre rządy zaniepokoiły się swoim długiem wobec Chin. Krążyły też plotki, że Pekin nie ma wystarczających środków na realizację projektów. Jednak w miarę ożywiania się gospodarki, wraca aktywność BRI. Wystarczy przejrzeć oficjalną stronę internetową inicjatywy, a tam znajdujemy wysyp różnych aktywności w ramach BRI. Dlatego Bruksela zdecydowała się uruchomić konkurencyjny projekt: „Global Gateway”.
4. Czy istnieją jakieś konkretne projekty lub polityki UE, które są postrzegane jako przeciwwaga dla BRI?
Najbardziej oczywistym konkurencyjnym projektem UE dla chińskiej BRI jest wspomniana „Global Gateway” wprowadzona pod koniec 2021 r. To pierwszy plan UE o charakterze globalnym, w ramach którego Wspólnota zamierza zainwestować 300 mld euro do 2027 r. (Afryka ma pochłonąć połowę tych środków). Oficjalnym celem unijnej strategii jest wzmocnienie partnerstw z krajami spoza UE przez projekty infrastrukturalne. Jednak sam projekt jest dość enigmatyczny, co pozwala przypuszczać, że znacznie więcej w nim geopolityki niż faktycznej chęci poprawy infrastruktury krajów rozwijających się. Te cechy „Global Gateway” są zbieżne z charakterystyką BRI. Natomiast to, co odróżnia unijny plan od chińskiego projektu, to wymogi jakie muszą być przestrzegane przy inwestycjach, czyli standardy dotyczące demokracji, praworządności, przejrzystości i zrównoważonego rozwoju. Inwestycje priorytetowo traktują czyste technologie i odnawialne źródła energii. Sporą przewagą „Global Gateway” nad BRI są jej rygorystyczne założenia, które będą minimalizować ryzyko zadłużenia. W tym obszarze UE wydaje się mieć doświadczenie (np. EBI). Oprocentowanie pożyczek może być niskie, a kontrola projektów – bardzo skrupulatna. Wpłynie to na większą rentowność inicjatywy i zminimalizuje fiasko projektów.
„Global Gateway”, podobnie jak BRI, to narzędzie do promowania modelu gospodarczego i rozwojowego w krajach, gdzie będą prowadzone projekty. Oznacza to, że część beneficjentów nie wykaże zainteresowania unijnymi inwestycjami, jeżeli będą się one wiązać ze zbyt dużą ingerencją w ich sprawy wewnętrzne i zbyt skomplikowanymi procedurami. Na tym tle chińska oferta może wydawać się atrakcyjniejsza – szybsze uzyskanie większych pieniędzy bez zawiłych formalności. Jest jeszcze jeden wrażliwy element, gdzie UE przegrywa z Chinami wśród głównych beneficjentów – państw afrykańskich. Tamtejsze gospodarki cechuje nieufność względem Europy. Pomijając kwestie historyczne, do niedawna dla wielu krajów afrykańskich jedyną opcją pożyczek i inwestycji były Chiny, gdyż Zachód niespecjalnie był zainteresowany większymi przedsięwzięciami na tych obszarach. W ten sposób Pekin zbudował silne wpływy na kontynencie i realizuje swoje interesy geopolityczne, które trudno UE będzie osłabić. „Global Gateway” jednak może przekonać państwa bardziej krytycznie nastawione do Chin, czego przykładem jest Wietnam czy Nepal.
Obecnie trudno mówić o skuteczności „Global Gateway”. Podczas ubiegłorocznego Global Gateway Forum w Brukseli (25-26 października), nie zaprezentowano dowodów, że projekt miał jakikolwiek znaczący wpływ na partnerów UE. Za pewien sukces można uznać IMEC (India-Middle East-Europe Economic Corridor), jednak biorąc pod uwagę obecną sytuację geopolityczną w tych regionach, może ponieść fiasko. Dla porównania, dotąd BRI pozwoliła stworzyć 420 tys. miejsc pracy na świecie, zredukowała koszty transportu, a projekty przez nią zrealizowane szacuje się na ponad 1 bln USD. Często krytykuje się inicjatywę za brak uwzględniania kwestii środowiskowych. Jednak to się mocno zmienia – ponad 40% projektów energetycznych ogłoszonych w pierwszej połowie ubiegłego roku to energia wiatrowa. Także BRI silnie przyczynia się do transformacji energetycznej świata.
Pojawia się jeszcze jedna uzasadniona wątpliwość co do przyszłości „Global Gateway”. Jeżeli najważniejszym co przyświecało UE przy wprowadzaniu strategii jest osłabianie wpływów Chin, to chyba należałoby przemyśleć motywację. To rozwój regionów zacofanych i poprawa poziomu życia tamtejszych mieszkańców powinna być powodem uruchomienia projektu. Tylko, że tak ambitnych celów nie osiąga się w pojedynkę, a przy współpracy (także z Pekinem). Natomiast stawianie potencjalnych beneficjentów przed wyborem albo my, albo Chińczycy nie kreuje pozytywnego obrazu UE wśród państw rozwijających się.
Przypisy końcowe
-
Dr Ewa Cieślik jest ekonomistką i profesorem na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu (ResearchGate, ORCID). Dzięki dogłębnej wiedzy z zakresu ekonomii międzynarodowej, w szczególności koncentrującej się na Chinach i ich stosunkach z Unią Europejską, dr Cieślik wniosła znaczący wkład w tę dziedzinę poprzez swoje badania. Posiada tytuł doktora nauk ekonomicznych i obszerny dorobek publikacyjny, który obejmuje liczne artykuły i artykuły na takie tematy, jak globalne trendy gospodarcze, inicjatywa Pasa i Szlaku oraz wpływ gospodarczy chińskiej polityki na rynek europejski. Dr Cieślik jest również aktywnie zaangażowana w różne międzynarodowe projekty badawcze i jest członkiem kilku organizacji gospodarczych i akademickich. ↑